Witam,witam żyję, żyję tylko jakoś ostatnio nie mam czasu na pisanie. Koniec roku szkolnego to bardzo gorący moment. W tym roku szczególnie miałam dużo pracy, a na dodatek wypadł mi przedostatni tydzień w szkole. Musiałam ze wszystkim wyrobić się dużo wcześniej. Ale dzisiaj chcę Wam napisać o przyczynie mojej tygodniowej nieobecności w pracy. Trafił mi się wyjazd z moją córeczką, na cudowną grecką wyspę Samos. Trafił się, bo moja córcia wygrała ten wyjazd na wyjeździe służbowym w Maroku. Mąż niestety nie mógł jej towarzyszyć, więc padło na mamusię. Nie muszę Wam pisać, że cieszyłam się jak małe dziecko i to nie tyle z samego wyjazdu ile z tego, że dawno nigdzie nie byłyśmy razem. Tydzień spędzony z dzieckiem był cudowny, słodkie lenistwo, fantastyczna pogoda i te pogaduchy od serca. Oczywiście był z nami taki mały jeden pasażer na gapę, bądź pasażerka bo tego jeszcze nie wiemy. Maleństwu chyba też się podobało bo dało znak, że jest i potrafi kopnąć.
Samos to mała, cicha i spokojna wyspa w sam raz aby odpocząć i naładować akumulatory.
Moja córeczka
.
Małe urocze miasteczko z tradycyjnej kolorystyce greckiej.
Malutkie domki z odlotowymi schodkami.
Ale zdarzały się też takie ruderki.
Położone na zboczu, uliczki to w zasadzie same schodki.
Nie stroniłyśmy od jedzonka,zwłaszcza, że trudno mu było się oprzeć.
Z wyjazdu oprócz cudownych wspomnień przywiozłam
miskę, którą Pani zrobiła mi na specjalne moje zamówienie.
Życzę Wam wspaniałych wakacji.