Etykiety

Boże Narodzenie (14) DIY (4) Kartki (98) Kokon (9) Ogród (13) Szycie (7) Wnętrza (55) Zaproszenia (22)

niedziela, 29 września 2013

Nudów ciąg dalszy.

Witam ponownie w dni dzisiejszym, chyba jednak strasznie się nudzę, a jak kobieta się nudzi to szuka sobie roboty.
 Po uszyciu mojej przyjaciółce abażura postanowiłam uszyć też sobie. No i uszyłam.




Pewnie część z Was będzie  się na mnie złościć, jak mogłam pociąć taką sukieneczkę. Kupiłam ją w grzebalcu za przysłowiową złotówkę, była bardzo poplamiona, ale się pięknie uprała. Trochę się  zastanawiałam czy powinnam ją "zniszczyć", ale kupiłam ją z takim przeznaczeniem. 


Obiecuję już dzisiaj nie będę się nudzić.
Cieplutko pozdrawiam wszystkich zaglądających.
Dziękuję za odwiedziny i komentarze.

Cudowna wizyta.

Witam serdecznie.

Wrażenia już opadły, więc mogę Wam o tym napisać. Były u mnie cudowne osóbki Madzia i Snow. Z Madzią spotkałyśmy się pierwszy raz, a po pięciu minutach czułam się jakbyśmy  znały się kilka lat. Nadajemy na tych samych falach. Po obiedzie zaprowadziłam obie Panie do klamociarni. Zakupom nie było końca. Madzia pojechała do domu z niedomkniętą walizką, ale na szczęście wszystko dowiozła w całości. Wieczorem nie mogłyśmy się nagadać, te godziny tak szybko uciekały. Mam nadzieję, że wkrótce znowu się spotkamy i pogaduchom nie będzie końca. Madziu, Snow Wasza wizyta dostarczyła mi bardzo dużo przyjemności, za co bardzo Wam dziękuję:):):):):):):):):)
 Jeszcze przed wizytą Magdy zabrałam się za malowanie mojej wyspy kuchennej. Zrobiłam ją z kilku już niepotrzebnych mebli. Stołu który zrobił mój Tata dla mojej córki Aleksandry gdy zaczęła chodzić do szkoły (jakieś 18 lat temu, jak ten czas leci), blatu kuchennego kupionego w IKEA i półki ze starej szafy. Stół stoi na blacie kuchennym, a po środku zamontowałam półkę. Nareszcie mam miejsce na trzymanie słoiczków z zimowymi zapasami.




 

Po  wizycie dziewczyn poczułam taką pustkę, że z nudów pomalowałam stół.


A to mój piernikowy domek z klamociarni.


Dni coraz krótsze, liście lecą z drzew, słonko już tak nie grzeje, znakiem tego jesień na całego. Już tęsknię za latem.


Życzę Wam pięknej jesień.


poniedziałek, 16 września 2013

Między jednym a drugim malowaniem.

Witam, bardzo, bardzo dziękuję za tak milutkie komentarze pod moim kursem malowania mebli. Mam nadzieję, że choć jednej osobie pomogłam.  Jak same widzicie nie taki diabeł straszny jak go malują.
Dzisiaj wpadam tylko na chwilkę. Przyjaciółka, Agnieszko wielkie buziaczki, poprosiła mnie o uszycie "abażura" do starej lampy. To mój pierwszy abażur, ale efekt mi się podoba. Przypomniałam sobie, że na biblioteczce mam stary klosz do lampki, więc pójdę za ciosem i uszyję dla siebie. Oczywiście w niebieskościach.



A teraz lecę dalej malować:):):):):)

sobota, 14 września 2013

Kurs malowania mebli.



Witam. Przede wszystkim serdecznie dziękuję za wizyty i komentarze pod ostatnim postem.
Ostatnio bardzo często dostawałam zapytania jak malować meble. Obiecałam napisać posta na ten temat, a jak się rzekło, to trzeba spełnić obiecankę. Napiszę jak ja to robię, wiem, że każda dziewczyna (lub chłopak) ma swoje techniki, więc mogą się one różnić co nie znaczy, że są inne to gorsze lub lepsze, po prostu każdy robi to po swojemu.

Na początek powiem Wam, że nie jest to nic trudnego, każdy może to zrobić. Trzeba się tylko uzbroić w cierpliwość.

 Wybieramy sobie mebelek do malowania, dla początkujących proponuję wybrać mebel o stabilnej konstrukcji, bo naprawa mebla wymaga większych umiejętność i narzędzi. Jeśli jest możliwość rozkręcamy mebelek na części  bo łatwiej się maluje elementy niż w całości. W moim przypadku było to niemożliwe. Odkręciłam tylko plecy, drzwiczki, zawiasy, gałki i wyjęłam szuflady.

 Zawiasy staram się montować te same w te samo miejsce, aby się nie pomylić rysuję sobie szkic mebelka i układam je tak jak były zamontowane.


Tak naprawdę powinno się teraz cały mebel przetrzeć papierem ściernym, aby zmatowić powierzchnię, dla większej przyczepności powierzchni. Ja jak zauważycie maluję meble w salonie bo nie mam innego miejsca, więc kurzenie podczas szlifowania szkodzi mojemu mieszkanku. Jednak istnieje sposób aby tą czynność pominąć. Kupujemy podkład do malowania glazury (nie drewna), ja używam podkładu fluggere.


 Przed pomalowaniem mebelek należy wytrzeć z wszelakich zanieczyszczeń, aby powierzchnia była czysta i sucha. Do malowania używam wałka gąbkowego, tanie ale szybko się zużywają, na pomalowanie tej witryny zużyłam 4.


Po pomalowaniu podkładem.



Stare meble mają często jakieś ubytki i pęknięcia, jeśli Ci to nie przeszkadza to je zostaw, mi przeszkadzają, więc je szpachluję.


Używam do tego tej szpachli.


Nakładam ją palcem lub szpachelką. Jeśli szpachluję szczeliny to nadmiar wycieram od razu wilgotną szmatką i  nie trzeba jej szlifować. Jeśli szpachluję ubytek (jakąś dziurkę) to czekamy aż szpachla wyschnie i dopiero potem ją szlifuję. Jeśli ubytek jest dość duży robię to na dwa razy, za pierwszym nakładam tyle szpachli aby zakryć tylko część ubytku, a na drugi dzień nakładam drugi raz. Szpachlowanie możemy zrobić dopiero po wyschnięciu farby ok 16 godzin, i z mojego doświadczenia trzeba przestrzegać tego( i tu potrzebna nam cierpliwość w oczekiwaniu).


Po wyschnięciu i wyszlifowaniu szpachli możemy malować. Ja maluję farbą tej samej firmy, ale można każdą inną byleby była akrylowa czyli na bazie wody.


 Co do malowania jest jedna żelazna zasada, lepiej pomalować trzy warstwy cienkie niż jedną grubą.
Zmianie uległy też gałki, które zakupiłam w BelleMaison za bardzo przystępną cenę.
Na gzymsie i szufladach pojawiła się dekoracja, którą dla mnie zrobiła Snow, za co bardzo  Ci jeszcze raz dziękuję. Buziolki przesyłam:):):):):). Została ona zrobiona przy użyciu szablonu.



Na koniec zrobiłam delikatną przecierkę na brzegach przy pomocy papieru ściernego 240.
Można cały mebelek lekko przetrzeć papierem i wywoskować aby był bardziej gładki .


A tak wygląda po przemianie.


Mam nadzieję, że choć trochę Wam pomogła. Trzymam kciuki . Powodzenia
:):):).

poniedziałek, 2 września 2013

Marzenia się spełniają.

Witam Wszystkich serdecznie,dawno mnie tu nie było. Ogarnęło mnie totalne wakacyjne lenistwo. Oczywiście coś tam dłubałam, jakieś małe malowanki i karteczki różnej maści. Ale dzisiaj o czymś innym. O marzeniach. Od dłuższego czasu marzyłam o starej angielskiej porcelanie. Jak się za pewnie domyślacie w biało niebieskim kolorze. Jednego pięknego dnia ukazała się moim oczom zastawa stołowa na 10 osób na tablicy pl. Cena była zaporowa, ( jak dla mnie )więc oglądałam ją codziennie przez trzy tygodnie i w końcu mój kochany mężuś nie wytrzymał i  spytał się mnie, "jeszcze jej nie kupiłaś?" No i kupiłam. W sobotę przyjechała do mnie i już jest moja.

Wyobraźcie sobie romantyczne śniadanko we dwoje.








Mam nadzieję, że Wam się też podoba.
Życz Wam równie pięknego spełniania się marzeń.